Co boli muzyka ?
Według badań Kliniki Uniwersyteckiej w Düsseldorfie specjalizującej się w kontuzjach muzyków, aż 70 proc. z nich walczy z chorobami zawodowymi.
Wynik jest bardzo niepokojący, ale bardziej przerażający jest fakt, że o ile poważne Instytucje na Zachodzie Europy alarmują o poważnym problemie dotykającym już rzesze muzyków, to u nas problemu prawie nikt nie dostrzega. Nikt też nie zauważa również, że coraz więcej muzyków ląduje w gabinetach rehabilitacyjnych specjalizujących się w leczeniu kontuzji przede wszystkim sportowców.
Czy kiedykolwiek ktoś pokazał wam podstawowe techniki relaksacyjne w trakcie ćwiczenia na instrumencie lub po jego zakończeniu ?
Jestem pewna, że nie. Myślę, że sami pedagodzy chętnie podzieliliby się wiedzą na temat technik rozluźniających poharatane mięśnie. Problemem jest tylko to, że oni sami nie wiedzą jakie ćwiczenia konkretnie wykonywać.
Kilka lat temu uczestniczyłam w szkoleniach CEA dotyczących chorób zawodowych muzyków. Z warsztatów wróciłam pełna wiedzy odnośnie zatrważającej ilości dysfunkcji układu ruchu u muzyków i przeróżnych niewyobrażalnych niedołęstwach, na które najnormalniej muzycy zapracowali podczas lata ćwiczeń na instrumencie. Niestety nie wróciłam z żadnym, choćby jednym podstawowym układem ćwiczeń odciążającym chociaż jeden poharatany przez lata ćwiczeń staw.
W Polsce utarło się, że pomocy w kwestii chorób zawodowych potrzebują sportowcy, bo wiadomo, to oni wykonują pracę wysiłkową. A muzycy ? Co boli muzyka ?
Skądże, przecież instrumenty same grają. Gdzie tu mowa o wysiłku. I tu kolejne zaskoczenie. Maciej Łukasiewicz Gołębiewski w artykule „Muzyk – zawód wysokiego ryzyka” przytacza liczby: w 14 min. Bolerze Ravela pałeczki uderzają w membranę 5144 razy, a w Poemacie „Oceanidy” Sibeliusa partia smyczków wymaga 589 ruchów w zaledwie 22 taktach.
Liczby mówią za siebie. Statystyki przerażają, a jeszcze bardziej przeraża obojętność, z jaką mamy na co dzień do czynienia. Jako społeczeństwo doskonale wiemy, że mało się ruszamy, żyjemy szybko, jemy niezdrowo. To wszystko przekłada się również na nasz stosunek do grania na instrumencie. Po prostu nie szanujemy siebie i swojego zdrowia, które jak dobrze wiemy, nie jest dane nam na zawsze. Dlaczego tak się dzieje ? Bo najnormalniej nikt nam nie uzmysłowił, jak ważne jest dbanie w zawodzie muzyka o swoją kondycję fizyczną, a w rezultacie o swoje zdrowie.
Czy jest ktoś, kto nie odczuwa skutków wielogodzinnych ćwiczeń na instrumencie ?
Myślę, że takich osób jest niewiele. Jeśli są, to w większości jeszcze początkujący i młodzi muzycy, którzy dopiero wkraczają w świat zawodowego grania. Odpowiedź dojrzałych muzyków na pytanie dotyczące dolegliwości będących skutkiem wielogodzinnych ćwiczeń na instrumencie będzie już na pewno inna.
Najwyższa pora to zmienić i zacząć dbać o siebie i swój organizm. Badania mówią o magicznym równaniu, w którym czas wysiłku powinien równać się czasowi relaksu. Ten relaks jednak to nie zalegiwanie kanapy i wpatrywanie się w szklany ekran telewizora tudzież telefonu. To codzienna dawka odpowiednio dobranych ćwiczeń umożliwiających rozluźnienie i odpoczynek dla naszego układu ruchu.
Z pomocą przyjdą choćby zajęcia jogi, basen, pilates, ale nawet zwykły spacer. Nie zapominajmy również o codziennym relaksie, bo na efekt i jakość naszej pracy wpływa przede wszystkim nasze zdrowie. Przeznaczmy 5 minut po zakończeniu ćwiczeń na instrumencie na to, żeby wziąć głęboki oddech i zrobić, choć dwa podstawowe ćwiczenia na rozluźnienie mięśni. Z czasem nasz organizm z pewnością nam za to podziękuje. W końcu nie ma pięknej muzyki bez zdrowego ducha, a ten ma miejsce tylko w zdrowym ciele.
Poznaj mnie bliżej ⇓
https://www.linkedin.com/in/dorota-olech-100787242/
@dorota_olech Aż 70 proc. muzyków cierpi na choroby zawodowe. Dane są zatrważające a co się z tym robi ? I wiedzą o tym doskonale ortopedzi, neurolodzy, chirurdzy i fizjoterapeuci. #sztuka #muzykatiktok #niktniemówiłżebedziełatwo😁😁😁 #problematykamuzyka #cobolimuzyka #coboli #światmuzyki #chorobyzawodowe #problemymuzyków #prawda #muzyk #praca