„Jestem muzyczną prostytutką” – właśnie tak o sobie mówił nieżyjący już od ponad 20 lat Freddie Mercury. „Nawet jeśli przyszłoby mi teraz odejść, nic mnie to nie obchodzi. Spróbowałem wszystkiego.” powiedział w jednym z wywiadów. Freddie Mercury doskonale znał cenę sławy i to uczucie dzięki któremu „możesz być kochany przez wszystkich, ale mimo to czuć się bardzo samotny”.
Mam wrażenie, że dziś te słowa brzmią jeszcze mocniej, niż w momencie wypowiadania ich przez tego znakomitego artystę. Ostatnie lata pokazały, jak wielu artystów powtórzyło los Freddiego i nie mam tu na myśli przyczyn ich śmierci, ale powodów za sprawą których nie czuli się w pełni gwiazdami.
Śledząc biografie wybitnych muzyków, którzy już odeszli z tego świata nie trudno zauważyć, że w zasadzie w każdym z przypadków słono płacili za cenę sławy.
Wiadomo, bycie na świeczniku to przyzwolenie na ocenę, to akceptacja na bycie żonglerem rozrywki. Nie ważne, czy w danym momencie odczuwa się radość, czy przeszywa Cię poczucie smutku. Jesteś maszyną do zarabiania pieniędzy z wcześniej podpisanym cyrografem. Nie masz więc innego wyjścia. Tego co dzieje się poza sceną nie widzimy, a wygląda to często mniej więcej tak jak ostatni film „Babilon” Damiena Chazellea. Kto film widział, doskonale będzie wiedział co mam na myśli. Żądzą koneksje i układy, a przede wszystkim pieniądz. O ile na małym i średnim szczeblu piramidy produkcyjnej tego aż tak nie widać. Jeśli chodzi o jej szczyt, wszystko dosłownie się wylewa.
Muzyka jest sztuką, ale dla wielu jest po prostu cenną maszyną do zarabiania pieniędzy.
A te można pozyskiwać we wszelaki sposób. Najistotniejsze jest jednak to, na kim się realnie zarabia. Artysta artyście nierówny, a kasa musi się zgadzać. Co się więc wtedy robi ? Mianowicie wszystko to co można, byleby tylko nie stracić. Tę sytuację doskonale porusza dokument o Whitney Houston z 2018 roku „Whitney” w reżyserii Kevina Macdonald’a.
Być może, to co chcę wam przekazać nie napawa optymizmem. Oczywistym jednak jest fakt, że im więcej się ma, tym więcej można stracić. Nie mam tu na myśli teraz jedynie pieniędzy. Poprzez złe decyzje można stracić autentyczność, odwagę, charyzmę, a w konsekwencji również zdrowie.
Sztuka niewątpliwie wymaga poświęceń, czasami żąda ofiar. Warto zastanowić się jednak na ile my sami jesteśmy w stanie się poświęcić dla kariery oraz sławy. Czy będzie będzie nam dane poznać cenę sławy ?
Kto tak na prawdę w naszej sytuacji najwięcej skorzysta z dobrodziejstw jakie da nam los ? Czy nie przyjdzie nam zapłacić słonego rachunku za swoje decyzje ? Czy w swoich działaniach nie zbliżamy się już do bycia „muzyczną prostytutką” jak to nazwał F. Mercury ?
Granica jest zawsze cienka, obraz zamglony a koniec jak dowodzi życie, zawsze jeden. Nie ma na to jedynej recepty. To co może niewątpliwie pomóc to odpowiedni ludzie wokół nas. Ci którzy doskonale rozumieją nasze potrzeby i pragnienia. To oni mogą odegrać kluczową rolę w kierowaniu naszą karierą w sposób rozważny i mądry. Może pomóc bycie za wszelką cenę autentycznym i szczerym we wszystkich swoich działaniach. Może pomóc ochrona własnego „ja”. Podsumowując. Nieważne na którym szczeblu piramidy się znajdziemy jako muzycy. Ważne żeby nie stracić swoich wartości. To one stanowią o naszej wyjątkowości. To one stanowią nas takimi jesteśmy na prawdę.
Poznaj mnie bliżej ⇓
https://www.linkedin.com/in/dorota-olech-100787242/
@dorota_olech Jaka jest cena sławy muzyka ? #branżamuzyczna #dorotaolech #misjamuzyka #autentyczność #sukces #szkolenie #wykład #coach #coaching #mentoring #mentee #muzyka #dlamuzyka #dlastudenta #akademiamuzyczna #polskamuzyka #domuzyka #szkołamuzyczna #pedagog